czwartek, 25 czerwca 2015

Czerwcowe pierwsze złoto

Dzisiaj będzie post o naszym pierwszym miodobraniu które miało miejsce 06.06.2015.
Całą pasiekę odziedziczyliśmy po moim dziadku we wrześniu 2014, przebyła około 50km, liczyła 4 ule teraz liczy 7 :). Codziennie wiele się uczymy, głównie na swoich doświadczeniach, innych pszczelarzy i internecie. Mój mąż się tym pasjonuje a ja również przy tym się wciągnęłam no i jak już wiecie pszczoły lubią mnie żądlić :) ale to ponoć zdrowe (jak nie jest się uczulonym). Także w tym roku po raz pierwszy łapaliśmy rój i po raz pierwszy kręciliśmy miód. W pracy opowiadam żeby sadzić w ogrodzie nie tylko tuje ale też rośliny przyciągające owady zapylające, nie usuwać mleczy na trawniku, nie pryskać wszystkiego nawozami i innymi dziwnymi środkami. Może wychodzę na dziwaka ale naprawdę jak się trochę poczyta to dochodzi się do wniosku że sami się wykańczamy bo chcemy mieć mało wymagające ogrody i piękny zielony trawnik a tak naprawdę ogród jest jałowy bez pożytku dla otoczenia, moje oko najbardziej cieszy uwijająca się pszczoła lub ciężko pracujący trzmiel, jak nic w ogrodzie nie bzyczy i nie lata to nie ogród.
Ot tak mi się wzięło na mały wykład byłam ostatnio na spotkaniu z koła pszczelarskiego i naprawdę bardzo zaciekawił mnie wykład o chorobach pszczół niestety w kole jest przewaga starszych ludzi, młodzi ludzie nie garna się do pszczelarstwa i generalnie do życia w zgodzie z naturą. Na prawdę szkoda że jest tak mało młodych ludzi bo pszczółki to bardzo interesujące i skomplikowane stworzenia, myślę że pszczelarz cały czas się uczy bo nie da się do końca poznać ich zwyczajów :)
Wracając do miodobrania,nie mamy jeszcze docelowego pomieszczenia do miodobrania ale już niedługo zaczniemy przystosowywać do tego stodołę na razie musi wystarczyć nam mała kanciapka ;).

Na zdjęciu nasza miodarka do wirowania odsklepionych ramek.


Kanciapka w której mamy sprzęt pszczelarski i w której wirowaliśmy miód.



Odsklepianie ramek: standardowa ramka gniazdowa dadanta i ramka nadstawkowa.


Ramki odwirowujemy niezbyt szybko żeby nie zepsuć odbudowanych komórek, ponieważ odwirowane ramki oddaje się do ula, pszczółki je sobie wyczyszczą, wyliżą i odbudują.

Miód przez podwójne sito ścieka do odstojnika  gdzie miód musi odstać co najmniej dobę żeby jakieś dodatkowe zabrudzenie wypłynęły na wierzch.


Tyle udało nam się odwirować w sumie jedna pełna nadstawka i kilka ramek z agresywnych i nowych rójek, w sumie niepełna transportówka.


A potem oczyszczenie z wierzchu i zlewanie do słoików.



Na sam widok ślinka cieknie ;)




Wyszło nam w sumie 23 słoiki które rozeszły się w błyskawicznym tempie :)
Następnego dnia mój mąż zrobił przegląd uli krótki reportaż na poniższych zdjęciach.












Potem nastąpił relaks na stawie i łowienie ryb (słabo brały, złowiłam tylko jedną płotkę) :)





I na koniec moje ulubiony pszczelarskie zdjęcia.



Od około półtora tygodnia zaczęły kwitnąć lipy ale w związku z pogodą chyba będą niewielkie ilości miodu lipowego do odwirowania. Udało się w tym roku z akcją i rzepakami a niestety nic na to nie poradzimy. W ogródku zakwitła facelia i jest ruch ogromny pszczółek troszkę jest ale najwięcej trzmieli rożnych kolorowych serce się cieszy jak widzę jak się uwijają :)

Post ogródkowy wkrótce!!! wiele się zmieniło :)



6 komentarzy:

  1. O mamo! Jak zobaczyłam to zdjęcie odsklepionej ramki, to miałam ochotę polizać ekran! :D Mój dziadek zajmował się pszczołami (pradziadek zresztą też, ale to przed moim urodzeniem) i kilka uli zostało w naszym ogrodzie. Z czasem chcę je przerobić na domki dla dzikich pszczół. A kiedyś - kto wie, może miodne będę hodować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zulismy wosk tak jak za dziecka to robiłam ale bylam zaslodzona teraz czekamy czy coś z lipy będzie moze ze tydzień lub dwa :) ja tez marze o domku dla owadow i napewno zrobie z pomocą męża :)

      Usuń
    2. Taki wosk do żucia najlepsiejszy! ;)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki miły memu sercu wpis, a wszystko jakbym o nas czytała:-) bo w końcu czym mogą różnić się zajęcia pszczelarza, prawda? mąż też był w niedzielę w Bartniku, w Stróżach w małopolskiem, ale powiedział, że chyba był tam ostatni raz, bo w punktach sprzedaży brak towaru, wykłady bardzo naukowe, nic praktycznego; mamy blisko nas coś podobnego, tylko 60 km, u nich kupimy potrzebne rzeczy; za dni parę wirujemy dalej, już trzeci raz, pozdrawiam słodziutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha ha. Na samochód ryby brały ,bo umieściłaś zdjęcie auta nie wiadomo po co?Trochę to jednak żenujące...

    OdpowiedzUsuń