Właśnie leci nam drugi tydzień urlopu, jednak nigdzie nie pojechaliśmy jak zwykle woleliśmy trochę zainwestować i urlop spędzić bardziej pracowicie niż wypoczynkowo. W pierwszym tygodniu urlopu dwie noce spędziliśmy pod namiotem na naszej działce w nocy nie było za ciepło bo zaledwie 10 stopni ale jakoś daliśmy radę i nie straszny nam był deszcz ;).
Na śniadanie były kanapki z pomidorkami z ogródka a na obiad kociołek (w garnku).
Fajnie tak po wszystkie składniki chodzić do ogródka , liście kapusty, cebula, fasolka, marchewka, zioła. Na co dzień tego nie mam, tylko zioła na balkonie i pomidorki.
Sam "piec" to chwilowa konstrukcja z cegieł zebranych gdzieś przy okazji jakiejś wycieczki objazdowej w koło wioski, dziury zaklejone mokrym piaskiem, prymitywna konstrukcja ale fajna i skuteczna, wymyślona prze mojego męża.
A teraz kilka bliższych ujęć z ogródka, w którym powoli zaczyna się już jesień, kolejne warzywa kończą swoją wegetacje, plony zostają zebrane i zostaje puste poletko staram się coś wymyślać bo brakuje mi już pomysłu na poplon a Wy jakie poplony stosujecie?
Zdjęcia pomieszane , kwiaty z mieszanki "dywan japoński" jestem pozytywnie zaskoczona bo naprawdę ładny miks kwiatów :)
Tymczasem zmykam na dwór, do napisania :)
P.S. Poniżej Zdjęcia psa przybłędy "Scoobiego" wychudzony był biedaczyna więc go nakarmiliśmy i chyba już zostanie u mamy mojego męża na stałe ;)